Nie zmieniaj siebie, zmień towarzystwo

Ubóstwiam kontakt z ludźmi, wymiana pozytywnej energii, ciekawe historie, możliwość poznania innego spojrzenia na świat, możliwość nauczenia się czegoś nowego.

Kiedyś było jednak inaczej. Jeszcze do niedawna nie znosiłam spotkań w większym gronie, nawet bliskich znajomych.

Aby zabrać głos w towarzystwie większym niż 3 osoby trzeba mieć dobry refleks. Szanse by coś powiedzieć mają najszybsi lub najgłośniejsi. Często obie te umiejętności występują u ludzi łącznie. Jeżeli  nie masz wystarczającej siły przebicia, możesz przesiedzieć całą imprezę milcząc, wezmą Cię wtedy za nieśmiałą lub nieciekawą osobę.

Nawet jak ktoś zada Ci pytanie wprost, nie masz zbyt wiele czasu by odpowiedzieć. Jeśli za długo się zastanawiasz, zaraz wypowie się  za Ciebie ktoś inny. Wszak wszyscy wiedzą lepiej, nawet jeśli chodzi o Twoje życie.

Jeśli uda Ci się mimo wszystko zacząć wypowiedź i tak zostanie ona brutalnie przerwana przez kogoś, kto służy dobrymi radami co powinnaś zrobić. Nie ważne, że nie pytałaś o zdanie, oni i tak uważają, że da się coś ulepszyć lub zgoła zrobić inaczej. I już piłeczka odbita, skończył się Twój czas antenowy, chyba że chcesz przekrzyczeć się ze swoim zdaniem.

Kiedyś walczyłam o swoje prawo głosu, od jakiegoś czasu zaczęło mnie to jednak męczyć.

Ludzie często nie potrafią lub nie chcą słuchać. Na warsztatach jakie prowadzę zawsze wykonujemy z grupą ćwiczenie na aktywne słuchanie. Polega to na tym, że zadajesz osobie z Twojej pary pytanie na które ma ona odpowiedzieć. Po zadaniu pytania masz zamilknąć i jedynie słuchać. Nie przerywać, nie dopowiadać końcówek, nie rewanżować się swoimi opowieściami, nie wyrażać opinii. Masz milczeć i słuchać. Nie było jeszcze grupy, w której to ćwiczenie udało by się za pierwszym razem. Szczere, prawdziwe słuchanie to umiejętność nie dana każdemu. Trzeba jej się nauczyć. Może dlatego ludzie tak często chodzą do terapeuty czy coacha. Ci ludzie potrafią słuchać.

Można się oczywiście tego nauczyć i nie trzeba kończyć studiów coachingowych, wystarczy trochę wprawy. Jednak dzisiaj chciałabym zachęcić Was do czegoś innego.

Najpierw jednak cofnę się w przeszłość, wcale nie tak daleką.

Jak spędzałam kiedyś czas ze znajomymi?

Dużo niezdrowego żarcia, siedzenie przy stole, alkohol, papierosy i toksyczne rozmowy, w różnej kombinacji, niektórzy wszystko na raz.

O czym były rozmowy?

1)     narzekanie – na rząd, na ZUS, na służbę zdrowia, na innych ludzi, nawet na pogodę

2)   obgadywanie innych – Kowalski to… a Nowak tamto…

3)   przechwalanie się – prawdziwe albo zmyślone osiągnięcia, udowadnianie kto ma lepiej albo gorzej, byleby mówić o sobie

A mi chciało się tańczyć… jak cudownie było by zatopić się w muzyce, tańcu i wspólnie zatracić w rytmie, falować, płynąć a potem usiąść razem przy ognisku i podziwiać chmury lub gwiazdy. Po co w ogóle się odzywać. Nie chcę rozmowy która sprawia mi ból, nie chcę udowadniać, że i ja coś osiągnęłam, nie chcę słuchać rad co powinnam robić ze swoim życiem i nie chcę obgadywać innych.

Pewnego dnia wstałam i zaczęłam tańczyć. Sama. A potem zmieniłam towarzystwo.

Są na świecie ludzie, którzy potrafią cieszyć się życiem, nie narzekać, nie obgadywać. Teraz spędzam czas aktywnie, dziś idę na warsztaty ze śpiewu. Nie muszę udowadniać, że jestem wartościowa, nikt nie mówi mi, jak mam żyć. Cieszymy się swoim towarzystwem i wspólnie spędzamy czas. Jest przestrzeń dla każdego, każdy ma coś ciekawego do powiedzenia. A inni słuchają…tak naprawdę.

I Tobie też tego życzę.

Beata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *